poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Skomplikowane założenia estetyczne

Rok temu założyłam blog. Rok blog ten wisiał sobie w sieci zupełnie pusty, zupełnie opuszczony. Rok próbowałam porządkować pojawiające się w mej głowie tematy. Po roku, podczas jazdy autobusem (tak, wtedy każdy z nas ma te CUDOWNE pomysły), do owej głowy wpadła prosta myśl - po co porządkować, skoro jest się zupełnie nieuporządkowanym, po co segregować, gdy zaraz zapomina się, co zostało posegregowane. Za myślą tą nastąpiło olśnienie zupełne - trzeba pisać o tym, co akurat się nawinie, o tych najświeższych i najbardziej świerzbiących sprawach. A więc... GOTOWANIE. Gotowanie stało się podstawą. Tak się bowiem nieszczęśliwie w moim życiu złożyło, że jeśli pomyślę coś mądrego, dzieje się to najczęściej podczas szeroko pojętego pichcenia. Takie są fakty, a przed nimi podobno nie można uciec. Autobusowe olśnienie pozwoliło mi na owych faktach skorzystać. Jest gotowanie, są myśli palące, to niech tak zostanie! Połączmy sztukę kulinarną ze sztuką myśli. Gotujmy i piszmy. Niczego nie spalimy, bo mamy niebywałą wprawę w orientacji w bałaganie!
Dlatego stało się. Założony ponad rok temu blog zyskał nazwę i profil. Postanowiłam wyspowiadać się z toczącego się we mnie nieustannie bigosu - co w praktyce oznaczać ma wyrzucenie z siebie plątaniny przepisów i krytycznych intelektualizmów, które akurat przyjadą mi do głowy.

Niech się dzieje. W końcu robienie dobrej zupy jest najdonioślejszą intelektualną rozrywką, bo pozwala człowiekowi być samemu ze sobą i rozważać największe życiowe zawiłości.


Ps. Miało być " krytycznych intelektualizmów, które akurat przyjdą mi do głowy", ale po zastanowieniu stwierdziłam, że podświadomie popełniony błąd oznajmia czystą prawdę. Jeśli coś jest zawiłe, to porusza się szybko. Nie przychodzi, a zjeżdza, wjeżdza, przyjeżdża, dojeżdza, rozjeżdza, a czasem nawet odlatuje i dolatuje. Jeśli już pisać bloga, to tylko sławiąc ekspresję!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz