sobota, 14 marca 2015

Zimą blog był jałowy, dziś na wiosnę jest gotowy :P

Jak mogliście zauważyć, ostatnie miesiące nie obfitowały w intelektualizmy - ani  te krytyczne, ani żadne inne. Wielokrotnie upominana zapowiadam jednak powrót i mam nadzieję, że mój umysł działa w zgodzie z odwiecznym schematem - wiosna to odrodzenie. A jeśli nawet nie... no cóż... ostatnio zostało mi rzuconych "kilka" kulinarnych wyzwań i po prostu nie mogę nie odpowiedzieć na nie pełną (dosłownie) gębą.


Wyzwania kulinarne od Marzenny zwanej Szczurem:

"1. Danie wegańskie.
2. Danie jednogarnkowe tudzież jednopatelniowe.
3. Babeczki z nadzieniem.
4. Danie ze szpinakiem (ale nie jakiś banalny makaron :P)
5. Danie z masterszefa (z dowolnej edycji).
6. Ciasto lub danie z mąki żołędziowej.
7. Danie z mięsem, którego jeszcze nigdy sama nie przyrządzałaś.
8. Superprzekąska imprezowa.
9. Danie kuchni węgierskiej.
10. Danie, na którym losowo otworzysz książkę kucharską (dobór książki pozostawiam Tobie, ale ufam, że upichcisz danie, na którym NAPRAWDĘ otworzysz ZA PIERWSZYM PODEJŚCIEM Emotikon wink )
* Dania w tym wyzwaniu powinny być gotowane/ pieczone/ smażone po raz pierwszy Emotikon wi"

Wiecie co?! Sama się boję, co z tego będzie! :D